Wiele się działo w ciągu ostatnich kilku dni i są zapowiedzi dalszych działań. Może dlatego nikt nie zauważył projektu nowelizacji ustawy o ewidencji ludności, w którym m.in. proponuje się to, co opisuję poniżej.
Wg projektu, każda kobieta powinna zgłosić do miejscowego Urzędu:
- ile razy była w ciąży;
- ile razy poroniła lub urodziła martwe dziecko;
- ile razy urodziła zdrowe dziecko;
- gdzie mieszka;
- jakie wykształcenie mają rodzice dziecka, czyli ona i mąż/partner.
Odpowiedzialny minister twierdzi, że to wszystko dla statystyk. A ja twierdzę, że to absolutnie niedopuszczalna ingerencja w prywatność człowieka (chociaż, ze tego co nasz miłościwie panujący rząd robi wynikałoby, że kobieta to nie człowiek, a maszyna rozrodcza, więc może jednak prawa człowieka nie są zagrożone i niepotrzebnie się denerwuję?).
Jeszcze z potrzebą ewidencji miejsca zamieszkania mogłabym się zgodzić, ostatecznie to nie nowość, nadal obowiązuje meldunek (choć ten obowiązek miał być zniesiony) i właściwie nie mam z tym problemu, bo, jeżeli nie prowadzę działalności przestępczej, to dlaczego władze nie powinny wiedzieć, gdzie mieszkam.
Jednak proponowany obowiązek zgłaszania ciąż, poronień, itp. uważam za bezczelny zamach na prywatność i prawa człowieka. A co z tajemnicą lekarską? Ciąża, poronienia, itp. są sprawą między mną a moim lekarzem, a rządowi nic do tego.
Pretekst, że to dla uzyskania statystyk, jest śmieszny: przecież szpitale i lekarze domowi lub ginekolodzy prowadzący ciążę mogą takie dane dostarczyć, anonimowo, bez łamania prawa. Wobec tego podejrzewam inną motywację.
Piszę to zupełnie bezinteresownie, bowiem wiek rozrodczy już dawno za mną, ale nie potrafię nie reagować na łamanie praw człowieka. Projekt ustawy można sprawdzić na stronie MSWiA.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wizyta
Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...
-
Pierwszą pracą, którą podjęłam w Anglii była praca ekspedientki w pralni chemicznej. Dokładnie nie pamiętam kiedy to było, ale przypuszczam...
-
Do wczoraj nie miałam pojęcia, że udzielam mu schronienia, chociaż musiał rezydować i tyć na moim wikcie już dobre kilka lat. Nie zauważyła...
-
Kiedy czytam moje ulubione blogi, nasuwają mi się myśli i wspomnienia wydarzeń, własnych lub zaobserwowanych, które trudno ująć tylko w kom...
Uważam to za oburzające
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jeszcze kilka takich "dobrych zmian" i trzeba będzie wiać na Jamajkę.
OdpowiedzUsuń--- a Jamajkę piszesz, hm... muszę trochę długo odkładać na bilet, choćby w jedną stronę...
OdpowiedzUsuń-- pozdrawiam :)
-- co do praw człowieka, to mamy ich coraz mniej, jeszcze moment i każą nam tak tańczyć jak zagrają...
OdpowiedzUsuńWitam chez moi! Ja już odnoszę wrażenie, że prywatność i nasze prawa są uszczuplane tak średnio raz na tydzień.
OdpowiedzUsuńA mnie się cały czas wydawało, że to żart. Bo w cywilizowanym kraju takie rzeczy by nie przeszły...
OdpowiedzUsuńNiestety, teraz już można się śmiać tylko histerycznie.
OdpowiedzUsuńTrzeba działać, zanim nie ogarnie nas średniowieczna noc - a dla nas orężem jest uświadamianie przez pisanie.