wtorek, 8 marca 2016

Dlaczego nie piszę?

Od kilku miesięcy nie piszę na moim blogu i właśnie zaczęłam się zastanawiać dlaczego i analizować możliwe tego przyczyny.

Najprostszym wytłumaczeniem byłby brak czasu, jednak to nie jest przyczyną.  Czas mam, już od czerwca nie pracuję, ponieważ statek mojej macierzystej firmy w Londynie utknął na mieliźnie, z której już chyba nic nie będzie w stanie go odholować na pełne morze.  Nie żałuję, bo przecież już w 2011 roku oficjalnie przeszłam na emeryturę i dorywczo pracowałam dalej tylko dlatego, że jeszcze byłam potrzebna. Teraz, kiedy już niczego nie mogę dla firmy zrobić, rozsądnie spoczęłam na zasłużonych laurach.

Innym powodem mogłaby być starcza demencja, odbierająca pamięć, logikę i zdolność konstruowania sensownych narracji, ale to, dziękować Bogu, jeszcze mnie nie dotknęło.  Nadal potrafię pisać zrozumiale, korespondencja mailowa wychodzi mi całkiem składnie, a i w różnych grupach na Facebook’u  też coś nie całkiem  głupiego wrzucę od czasu do czasu.

A może po prostu nie mam o czym pisać?  Może nic już nie rozbudza mojej wyobraźni, nie wzbudza silnych odczuć, nie powoduje reakcji lub refleksji, którymi chciałabym się podzielić z moimi (nielicznymi, ale wiernymi) czytelnikami?  Może bujam w obłokach jak po jakimś LSD, bez żadnego powiązania  z rzeczywistością?  Może straciłam zainteresowanie sprawami ludzkimi, podejrzewając   rychłe dostąpienie do życia wiecznego?

Nie, niestety to też nie tłumaczy mojego milczenia.  Jestem jak najbardziej trzeźwa i przytomna, obserwuję wydarzenia w kraju,  czuję,  myślę i przeżywam.  Natłok potencjalnych wypowiedzi cały mój umysł zajmuje, ale gardło mam ściśnięte, aby nie wydać krzyku bólu, mniej więcej tak, jak wtedy w Zakopanem, kiedy przy wysiadaniu z autobusu upadłam na lodzie na łokieć i usłyszałam jak pęka mi główka kości ramienia przy barku.  Jednak nie mam ochoty do publikowania swoich myśli na blogu, bo musiałby to być blog polityczny, który na bank ściągnąłby na moją niewinną głowę lawinę hejtowych komentarzy, a po co mi to na stare lata?

Tak więc wybaczcie, że rzadko piszę - bezpieczniejszych natchnień i tematów  mam obecnie zdecydowanie mniej, chociaż jeden taki wpis akurat opublikowałam na mojej anglojęzycznej stronie

8 komentarzy:

  1. ~Antoni Relski9 marca 2016 02:23

    Znam to, czasami jednak trzeba się zmusić
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, ale nie umiem bez jakiegoś bodźca, a ostatnio wszystkie nie takie ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że jak przyjdzie wiosna to tchnie w Ciebie trochę więcej przyjemnych i pozytywnych bodźców :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno, zwłaszcza jak zajmę się ogródkiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Polityka faktycznie zdominowała ostatni czas. Też nie poruszam tych tematów, choć czasami korci. Najlepsza recepta na ściągnięcie na siebie hejtu, to polityka i religia. A że miałam już stalkera (sprawa zgłoszona na policję), więc doskonale rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha, i zapomniałam dopisać, że ja najbardziej lubię, jak piszesz o swoich podróżach. Jest w tym świetny rytm i klimat. Zawsze mam wrażenie, że zabierasz mnie na wycieczkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że się odczepił.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miło mi, że tak myślisz. Lubię podróżować (najbardziej samochodem) i pisać o wrażeniach z wojaży, ale ostatnio nigdzie nie byłam. Może w lecie?

    OdpowiedzUsuń

Adres emailowy nie będzie wyświetlany.

Wizyta

Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...