A może chodzi mi o zwykłą pomysłowość? Nie wiem, po angielsku to bardziej podpada pod „lateral thinking” czyli, w uproszczeniu, pomyślne zastosowanie czegoś do zupełnie innego celu niż przewidziany.
A było to jak następuje. W niedzielę w czasie długiego letniego weekendu z wolnym poniedziałkiem pogoda była wspaniała, wszędzie panowała sielanka domowa i ogólne lenistwo, a męża użądliła osa w prawą ręką, na której miał, na jednym z palców, złotą ślubną obrączkę. Ręka zaczęła puchnąć na potęgę i było oczywiste, że obrączka wkrótce odetnie dopływ krwi do palca, więc pognaliśmy do szpitala w najbliższym mieście. Tam spotkało nas chłodne przyjęcie: owszem, jest problem, ale mu nie pomogą żadnymi środkami farmakologicznymi, bo od razu widać, że to jakiś alergik i bez dokładnych badań niczego nie zaordynują, a obrączki nie zdejmą, bo nie mają czym. Poradzili szukać ślusarza, któryby obrączkę przeciął.
No ale w środku długiego weekendu każdy szanujący się ślusarz będzie pijany, a robota jest delikatna. I co tu robić? Rozpaczliwie szperając w rozumie w poszukiwaniu rozwiązania, przypomiałam sobie napis, który kiedyś zauważyłam w tym mieście w drodze do supermarketu: „Technik Dentystyczny, 24 godziny na dobę”. Pomyślałam: robota jest precyzyjna i wymagająca narzędzi do piłowania złota, więc któżby mógł mieć lepsze do tego kwalifikacje?
Pojechaliśmy natychmiast pod ten adres i, po dłuższym dzwonieniu przy bramce, wyszla do nas pani technik w kostiumie bikini, bo właśnie opalała się w ogródku. Usłyszawszy naszą historię, zlitowała się i podjęła się rozprucia obrączki, mimo, że, jako wytwórca protez dentystycznych, z pewnością nie miała ubezpieczenia na wypadek nieszczęśliwego odcięcia palca pacjentowi.
Operacja była długa, konieczne były dwa cięcia, złoto nagrzewało się od piłowania, więc trzeba było robić przerwy i podkładać coś pod spód, żeby nie parzyło, i nie wiem kto był bardziej przerażony, czy pani technik czy mąż, ale wynik był pomyślny, obrączka zdjęta i ręka już mogła sobie niegroźnie puchnąć do woli.
Byłam taka dumna ze swojego pomysłu, że opowiedziłam całą tę historię mojemu genialnemu dentyście z Południowej Afryki w Londynie przy najbliższej wizycie. Najpierw się mocno się nad tym dziwował, ale po chwili namysłu skonstatował, że mój wybór był bardzo trafny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wizyta
Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...
-
Uwielbiam jeść i zresztą gotować też, ale tak się składa, że co najmniej raz na tydzień jadam w restauracji. W Sopocie jest ich zastraszają...
-
Kilka dni temu minął miesiąc od nastania Kropki. Ciekawe, co z tego wyrośnie. Na razie ostre włosy na pysku coraz bardziej się stroszą, ale...
-
Malta jest, z różnych względów, bardzo ciekawym państwem. Po pierwsze, położona jest na archipelagu wysepek, z których tylko Malta, Gozo i...
Mnie obcinał obrączkę sąsiad jubiler. Dobrze że nie miał na sobie bikini
OdpowiedzUsuńTo się nazywa myślenie sieciowe. Dlatego kobiety szybciej znajdują rozwiązanie danego problemu, o ile nie spanikują :)
OdpowiedzUsuńJubiler Antoniego to też lepszy pomysł niż ślusarz, ale wszyscy mieli zamknięte.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam skłonności do histerii, a gdy się bardzo czymś zaniepokoję czy przestraszę, to bezemocjonalna analiza przywraca mi równowagę.
Pomysł genialny. Pewnie w życiu bym na to nie wpadła. Mąż pewnie był wdzięczny za uratowanie ręki. :)
OdpowiedzUsuńOwszem, był. On w ogóle buja cały czas w obłokach, więc wszelkich ziemskich spraw muszę doglądać ja. Jest nieporadny jak dziecko - może dlatego nigdy nie odczułam potrzeby mieć dzieci?
OdpowiedzUsuń