czwartek, 28 lutego 2013

Mama znowu w szpitalu

Mamie znowu puściła się krew z nosa i nie chce przestać.  Mama bierze regularnie kilka lekarstw, m.in. jedno na rozrzedzenie krwi, którego dawkę jej lekarka ustala na nowo po każdym dwutygodniowym badaniu krwi, więc niby powinno być dokładnie.  Jednak już raz to miała, może trzy tygodnie temu, kiedy wylądowała w szpitalu, gdzie zaaplikowano jej kroplówkę, a w niej jakieś specyfiki, które skutecznie  zatrzymały krwawienie.

Dzisiaj krwawienie zaczęło się po obiedzie, i moja siostra, która mieszka z Mamą i bardzo troskliwie się nią opiekuje, zaproponowała wizytę w szpitalu, na którą Mama nie wyraziła zgody.  Jednak, po konsultacjach z rodziną i pogorszeniu się stanu chorej, siostra wezwała pogotowie i Mama znowu pojechała do szpitala.  W tym momencie czekamy na dalsze wiadomości.  Siostra pojedzie do szpitala jutro rano, a ja przybędę na miejsce dopiero po poludniu.

Bardzo jestem świadoma faktu, że na siostrę przypadkowo spadł ciężar opiekowania się schorowaną Mamą.  Brat niby jest blisko, ale pracuje, co najczęściej oznacza  nieobecność w kraju.  Ja do 2011 roku mieszkałam w Anglii, ale po powrocie do Polski zamieszkałam o godzinę jazdy od Mamy, więc jestem teraz  dostępna.  Chcąc odciążyć moją siostrę, wiele już razy usiłowałam namówić Mamę, żeby  u mnie trochę pobyła, ale ona nie chce, najlepiej się czuje we własnych pieleszach, we własnym łóżku  i w towarzystwie  swojego ukochanego, stareńkiego, kota.

Wobec tego pozostaje mi odwiedzanie jej raz na tydzień na kilka dni.  Zwykle jadę do Mamy w piątek lub sobotę i wracam do domu w poniedziałek lub wtorek.

Teraz nerwowo czekam na wiadomości ze szpitala.

4 komentarze:

  1. Mama już w domu, ale krew dalej sobie ciurka. Bierze na to jakieś tabletki, przepisane w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  2. no, wreszcie przestalo i Mama czuje sie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki za Twoją mamę. Wiem, jak się przeżywa chorobę bliskich. Mój tato niedawno miał operację na raka prostaty, ale jest już dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za ciepłe współczucie. Jak ktoś ma 87 lat, 20% wydajności płuc, migotanie przedsionków oraz sporo innych starczych dolegliwości i bierze 12 leków dzienne, to byle kichnięcie jest powodem do zmartwienia. Półtora roku temu wyglądało, że to już koniec, ale z Bożą i ludzką pomocą się jakoś wygrzebała i teraz jest bardziej stabilna.

    OdpowiedzUsuń

Adres emailowy nie będzie wyświetlany.

Wizyta

Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...