Ostatnio podałam gościom na stół obiad, który pozyskał ogólny poklask, mimo, że główne danie robiłam po raz pierwszy. Często robię takie eksperymenty, ale tylko wtedy, kiedy wiem, że cokolwiek zrobione z tych składników nie może być niedobre. Zasada, moim zdaniem, jest ogólnie bezpieczna, chociaż wpadki spowodowane błędną techniką przygotowania też mi się zdarzały.
Główne danie zainspirowały niedawno oglądnięte przeze mnie filmiki z kulinarnej podróży po Wloszech dwóch doskonałych szefów kuchni: Antoniego Carluccio i Gennaro Contaldo. Carluccio kiedyś był mistrzem sztuki kulinarnej dla młodego Contalda, a Contaldo z kolei szkolił tak bardzo dziś popularnego Jamiego Olivera. Restauracje Carluccio znam z Londynu, często jadałam w nich śniadanie, kiedy na umówione spotkania z klientami przybywałam na miejsce dużo za wcześnie (żeby się nie spóźnić), więc oczekując na wyznaczoną porę, dla zabicia czasu spożywałam różnorodne i wspaniałe wypieki chlebowe maczane w doskonałej oliwie, popijając kawą latte. Bywałam też w jego restauracjach na obiady i kolacje, ale potrawy były trochę udziwnione jak na mój gust.
Natomiast jego uczeń, Gennaro Contaldo, ujął mnie prostotą przepisów, ogromnym entuzjazmem i szczerą miłością do gotowania. Jamie Oliver, z którego przepisów często korzystam, chyba to ma właśnie po nim.
Na pierwsze danie podałam zupę z soczewicy, którą robię z wędzoną słoninką – możliwie dlatego, że czytając za młodu Sienkiewicza, napotkałam wzmiankę o potrawie z soczewicy ze słoniną, na myśl o której ślinka mi ciekła. Przysiąc nie mogę, bo było to baaardzo dawno temu, ale tak mi się wydaje.
Drugie danie było z przepisu Gennaro Contaldo na włoskie Ragu (oni tak piszą „ragout”) alla Napoletana, dostosowanego do polskich produktów i oczywiście z dodatkiem czosnku od siebie, bo bez niego nie wyobrażam sobie mięsnych potraw. Danie może mało wykwintne, ale za to bardzo smakowite, w sam raz na pyszny zimowy obiad dla przyjaciół lub rodziny. Na oko mało jest w nim przypraw, ale to nie przyprawy lecz smaki wygotowane z mięs i pomidorów nadają tej potrawie cały charakter.
Ragout alla Napoletana - porcja na ok. 10 osób
0,5 kg niezbyt tłustych żeberek
0,5 kg taniej wołowiny z tłuszczem, np. szponder, mostek (ale nie pręga), jeżeli z kością to więcej
2 laski kiełbasy polskiej
2 średnie cebule
3 średnie ząbki czosnku
3 puszki krojonych pomidorów (część można zastąpić passatą)
1 puszeczka przecieru pomidorowego
1/3 butelki czerwonego wina
1 pęczek świeżej bazylii
Oliwa, sól i pieprz
0,5 kg makronu włoskiego fusili lub farfalle (chodzi o to, żeby nabierał sos)
Mięso umyć i pokroić: żeberka, jeżeli są długie, przerąbać na pół tasakiem i pokroić na pojedyncze, a wołowinę pociąć na grube paski.
Kiełbasę pokroić na spore kawałki, ok. 4 - 5 cm długości
W sporym garnku o grubym dnie, na dużym ogniu, mocno rozgrzać kilka łyżek oliwy i dorzucić pokrojone mięso z kiełbasą. Mieszając je często, lekko zrumienić.
Posypać solą i pieprzem.
Dodać grubo pokrojoną cebulę i trochę zeszklić, a potem dorzucić rozgniecione ząbki czosnku na 30 sekund.
Wlać wino i odgotować niemalże całe.
Rozbełtać przecier pomidorowy w małej ilości wody i wlać do garnka, a potem dodać krojone pomidory z puszek, ewentualnie passatę, i lekko zgnieciony pęczek bazylii.
Przykryć i dusić na bardzo małym ogniu przez co najmniej 3 godziny, aż mięso zacznie odchodzić od kości.
Ugotować makaron wg instrukcji na opakowaniu – jeżeli jest prawdziwie włoski, to na nasze można dodać kilka minut, powinien być jędrny, ale nie surowy w środku. W tym daniu makaron można mieć gotowy nawet pół godziny wcześniej, co jest bardzo przydatne. Po ugotowaniu do odpowiedniej miekkości, makaron przelać zimną wodą i pozostawić do kompletnego odcieknięcia.
Kiedy mięso będzie ugotowane, sprawdzić i ewentualnie poprawić sól i pieprz, potem łyżką cedzakową wyjąć mięso na półmisek, usuwając luźne kości, a do pozostałego sosu z drobinami rozgotowanego miesa dodać makaron i wymięszać. Oba naczynia podać do stołu z odpowiednimi czerpakami: do makaronu w sosie łyżkę cedzakową, a do mięsa łyżkę i widelec i zaprosić gości do częstowania się wedle uznania.
Smak potrawy jest intensywny, więc może nie każdemu będzie odpowiadał, ale nam wszystkim bardzo smakowała, mimo, że z powodu wczesnej pory i czekających obowiązków nie popijaliśmy jej czerwonym winem, o które aż się prosiła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wizyta
Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...
-
Malta jest, z różnych względów, bardzo ciekawym państwem. Po pierwsze, położona jest na archipelagu wysepek, z których tylko Malta, Gozo i...
-
Uwielbiam jeść i zresztą gotować też, ale tak się składa, że co najmniej raz na tydzień jadam w restauracji. W Sopocie jest ich zastraszają...
-
Kilka dni temu minął miesiąc od nastania Kropki. Ciekawe, co z tego wyrośnie. Na razie ostre włosy na pysku coraz bardziej się stroszą, ale...
Znakomitość tego dania dotarła nawet do nas! :) Muszę koniecznie wypróbować!
OdpowiedzUsuńWidać, że informacje w dzisiejszych czasach rozchodzą się szybko! Wypróbuj, warto.
OdpowiedzUsuńZgłodniałem od samego czytania
OdpowiedzUsuńW Biblii jest coś na temat błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli, to jesteś świętszy ode mnie, bo ja widziałam.
OdpowiedzUsuń