niedziela, 10 listopada 2013

Zaobserwowane

Dzisiaj w kościele na wieczornej mszy zaobserwowałam taką scenkę: aktywny, szczęśliwy i głośny maluch, płeć nieokreślona (ale chyba chłopak), prawdopodobnie około dwuletni (chociaż głowy nie dam, bo na dzieciach niespecjalnie się znam) podszedł do bocznych drzwi wyjściowych z oczywistym zamiarem opuszczenia lokalu.  Na to oboje rodzice, siedzący w ławce przy tym wyjściu, pokręcili głowami na „nie”, najpierw tatuś, a potem mama. Maluch, widząc tę negatywną reakcję, zamarł na sekundę z przerażeniem w oczach, a następnie, zaczął wyć i tonąć we łzach rozpaczy. Nasunęło mi to pewne wnioski co do psychologii takich młodocianych dzieci: 1) ponieważ jeszcze nie potrafią wyrażać się w słowach ani je rozumieć, kierują się mimiką i gestami, 2) bardzo potrzebują aprobaty.  Jestem przekonana, że moje spostrzeżenia nie są odkrywcze, pewnie już na ich temat zostało napisane wiele prac naukowych, ale dzielę się nimi, bo dziś  do mnie dotarły.

Podobne zdarzenie zaobserwowałam w czasie kolacji w restauracji w towarzystwie znajomych z 3-letnim chłopczykiem.  Coś zaczął rozrabiać przy stole, a w momencie, kiedy mama powiedziała mu, że jest na niego zła, zrobił oczy w słup i natychmiast zaczął wyć z rozpaczy.

A tak nawiasem mówiąc, zaobserwowałam też jeszcze coś innego w czasie tej mszy: ci rodzice postawili wózek dziecka w poprzek przejścia, nie bacząc na wygodę innych uczestników mszy.  Kiedy nadszedł moment komunii i z tym związanego zmierzania kongregacji w stronę ołtarza, to najpierw tamtędy akrobatycznie przecisnął się ok. 10-cio letni chłopak, uważając, by nie dotknąć wózka,  potem jakiś mężczyzna, który też tego dokonał, a potem nadeszła kobieta, która wzięła sprawę w swoje ręce i przestawiła wózek tak, żeby dało się swobodnie przejść obok.  Czy to Wam daje coś do myślenia?

To jest mój pierwszy wpis od jakiegoś czasu.  Nareszcie wychyliłam głowę nad lustro wody kryzysu w mojej firmie i cieszę się, że znowu jestem z Wami.

4 komentarze:

  1. Długo Cię nie było. :)
    Wiadomo, gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Faceci kombinowali, żeby nie dotknąć wózka, a się przecisnąć. Kobitka wzięła sprawy w swoje ręce, zadziałała, żeby sobie, ale i innym przejście ułatwić. Samo życie. ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Lustro wody kryzysu" jak to brzmi. Muszę zapamiętać.
    A dzieci? dzieci to mali terroryści i wcale nie mija im to z wiekiem.
    Wiem to z doświadczenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieta zwyczajnie zareagowała tak, jak by to zrobiła we własnym domu - usunęła przeszkodę. Być może matka malca była zajęta synkiem, więc w normalnym odruchu pomogła drugiej kobiecie.
    Co do reakcji małego chłopca. Nie mam dzieci, ale mój niemal 37 letni Mężczyzna(wspaniały, dojrzały emocjonalnie człowiek), z którym dzielę życie od piętnastu lat, także bardzo dobrze reaguje na aprobatę, pochwałę, zaś nagana/opór sprawia, że również wygina usta w podkówkę :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój też!!!
    A matka nie była zajęta, po prostu nie martwiła się o to, że wózek stoi w poprzek przejścia.

    OdpowiedzUsuń

Adres emailowy nie będzie wyświetlany.

Wizyta

Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...