wtorek, 23 kwietnia 2013

Dziwne

Dziwne, jak rzeczy martwe (lub fikcyjne) potrafią nagle zacząć żyć własnym życiem.

Podejrzewam, że każdy pisarz zna to zjawisko:  mając pomysł na jakąś postać, stwarza ją i bierze się do zarządzania jej życiem i losem, ale w miarę zadomowiania się w życiu autora i w jego dziele, ta postać  zaczyna stawiać wymagania, których jej twórca nie przewidział, skutkiem czego autor zwija swoje plany w troki i pisze, co  ona mu nakazuje (mam wrażenie, że  kiedyś gdzieś o tym czytałam, ale nie przypominam sobie dokładnie).

Nie, żebym śmiała porównywać siebie  do prawdziwych pisarzy, ale mnie się wydarzyło coś podobnego.  W grudniu ubiegłego roku zaczęłam pisać ten blog, żeby dać upust moim wrażeniom o Polsce po 39-ciu latach nieobecności.   No i owszem, kilka wrażeń opisałam i jeszcze kilka mam w zanadrzu, ale mój blog w którymś momencie zaczął własne życie i dyktuje mi tematy, o których nie miałam, w moich aroganckich i zdyscyplinowanych planach, zamiaru pisać.  Na przykład, teraz często mam ochotę pisać na blogu jak w pamiętniku, chociaż nigdy przedtem, nawet jako naiwna i sentymentalna nastolatka,  takiego nie prowadziłam.

Czy to wpływ czytanych przeze mnie blogów czy po prostu blogi mają taką naturę?

Mniejsza o to, jeżeli poddam się temu trendowi, to nic mi nie będzie, ostatecznie mogę pisać na moim blogu co mi na myśl przyjdzie, bo przecież nikogo nie zmuszam do czytania.

Zresztą ostatnio dużo  nie piszę, bo mam kupę pracy (na emeryturze!). Część tej pracy musi być wykonana w nocy lub w weekendy, więc nie zawsze w dzień jestem przytomna.

Dziś też jest akurat taki mało przytomny dzień, bo pracowałam do 3.30 rano i się nie wyspałam, ale bez pracy człowiek umiera!  Powszechnie uważa  się  (przynajmniej w Anglii), że nauczyciele czy dyrektorzy/dyrektorki szkół umierają wkrótce po przejściu na emeryturę, bo po prostu, po naładowanym adrenaliną życiu, nagle nie mają co robić. Moje całe pracujące życie też było naładowane adrenaliną, ale nie chcę, żeby to  mnie spotkało, więc staram się być intelektualnie aktywną i nadal trochę pracuję, a ostatnio nawet dość intensywnie.

A teraz już chyba muszę iść spać, oczywiste po tym jak rozwieszę pranie, położę psy do łóżeczek i wykonam kilka innych wieczornych czynności.

1 komentarz:

  1. To prawda, że blog to "istota" żywa. Żyje własnym życiem i podąża zupełnie w innym kierunku niż się planowało. Mój miał to samo ;)

    OdpowiedzUsuń

Adres emailowy nie będzie wyświetlany.

Wizyta

Dzisiaj na rogu mojej ulicy pojawił się Pan Premier, aby złożyć bukiet kwiatów pod tablicą upamiętniającą "Profesora Lecha Kaczyńskie...